Któż z nas nie chciałby dostawać pieniędzy nic nie robiąc? Ma to nawet swoją fachową nazwę: dochód pasywny. W tym artykule odpowiemy na pytanie czy jest to możliwe.
Dochód pasywny, to pieniądze, które otrzymujemy praktycznie nic nie robiąc. Stajemy się wtedy tak zwanymi rentierami. Rentier to osoba, na którą pracuje zainwestowany kapitał lub własna, wcześniejsza praca. Na początek jednak warto poznać kilka podstawowych zasad.
Po pierwsze, jak na blogach piszą sami rentierzy: „żeby mieć pieniądze bez pracy, trzeba najpierw pracować bez pieniędzy”, a po drugie: „nie ma nic za darmo”. Gdyby cudowne sposoby na utrzymywanie się nic nie robiąc istniały, to nikt by przecież nie pracował na etacie, a ci co je znają nie wkładaliby tyle wysiłku, aby nas do nich przekonać, lecz sami z nich korzystali. Pierwszą podstawową rzeczą jest, że praktycznie zawsze potrzebny jest wkład własny. Czy to finansowy, czy w postaci pracy.
Najczęściej i taki, i taki. Z resztą rzadko zarabia się w ten sposób całkowicie nic nie robiąc, ale można robić 5 proc. tego co normalnie, a to już sukces. Jak zatem uzyskiwać dochód nie pracując na etacie?
Sposób najpowszechniejszy: mieszkanie na wynajem
Najbardziej oczywistą, ale wymagającą sporych inwestycji metodą jest chyba wynajem mieszkań. To dość powszechna metoda generowania dochodu pasywnego. Korzystają z niej nie tylko inwestorzy, ale także wielu „zwykłych Kowalskich”, którzy mieszkanie odziedziczyli np. po zmarłej babci, a nie chcą się go pozbywać. To bardzo dobry sposób, szczególnie zważywszy na fakt, że czynsz najmu zwykle przekracza ratę kredytu wraz ze wszystkimi opłatami, więc opłaca się często wziąć kredyt na tę inwestycję. Wychodzi na to, że mamy w postaci mieszkania kilkaset tysięcy złotych, co miesiąc otrzymujemy powiedzmy tysiąc, do kilku tysięcy złotych z tytułu najmu, a po na przykład dwudziestu latach, nie dość, że zainkasowaliśmy od najemców równowartość ceny mieszkania (albo najemcy spłacili nasz kredyt z nawiązką), to jeszcze możemy je sprzedać i mieć znowu kilkaset tysięcy złotych na koncie.
Oprócz zysku z wynajmu, możemy też zyskać na wzroście cen mieszkań, chociaż jak wiadomo, może ono również stanieć. Szczególnie zyskują na tym milionerzy, którzy chcą oddać się czemuś innemu niż pracy. Mogą oni kupić kilka nieruchomości, co samo w sobie jest jednym z bezpieczniejszych sposobów lokowania pieniędzy, a dodatkowo żyć z kilku czynszów za wynajem mieszkań na całkiem wysokim poziomie. To się nazywa wolność finansowa… Chociaż trzeba pamiętać, że takie mieszkanie trzeba co jakiś czas remontować i go doglądać, a problemem mogą być nieuczciwi najemcy albo po prostu tacy, którzy wpadli w tarapaty i nie mają jak zapłacić za czynsz. Słowem, nie ma się całkowicie wolnej głowy. Istnieją jednak firmy, które o tym pomyślały i wyręczają w zamian za jakąś prowizję osoby, które nie chcą się tym zajmować.
Jeżeli jednak nie jesteśmy (jeszcze) milionerami, ani nie odziedziczyliśmy po nikimi mieszkania, nie stoimy na straconej pozycji. Aby generować dochód pasywny, można zainwestować swój talent. Nie trzeba być do tego od razu gwiazdą estrady. Jeżeli mamy pomysł na książkę, grę komputerową, zrobiliśmy jakieś profesjonalne zdjęcia albo stworzyliśmy aplikację na telefon itd. i uda nam się do tego przekonać odbiorców, wtedy będziemy otrzymywać gratyfikację finansową jeszcze długo po wydaniu utworu literackiego, gry komputerowej, czy zrobieniu zdjęć. Niekoniecznie jest tak, że łatwo żyć z praw autorskich nie robiąc nic, ale nie jest to niemożliwe. Z resztą nawet jeżeli dodatkowy dochód pasywny nie zaspokaja w pełni naszych potrzeb, to jest się z czego cieszyć, w końcu ktoś płaci nam za nasz talent, nawet gdy nic nie robimy.
Jeżeli aż takiego talentu nie posiadamy, jednak znamy się na czymś i mamy lekkie pióro, możemy zarabiać na blogu lub na stronie internetowej, szczególnie gdy uda nam się wejść w program partnerski z jakąś firmą. Musimy zainwestować sporo czasu i jednak trochę pieniędzy, ale gdy pisze się o czymś co się lubi, czas akurat nie jest problemem. Kluczową sprawą jest znalezienie odbiorców, jeżeli będzie ich dużo, możemy zamieścić na swoim blogu lub stronie internetowej reklamy, wtedy będzie on sam na siebie zarabiał, a nam pozostanie go doglądać i uaktualniać od czasu do czasu. To chyba jedna z przyjemniejszych rzeczy w temacie dochodu pasywnego, gdy pieniądze same wpadają nam na konto, a my tylko od czasu do czasu robimy to co lubimy najbardziej, rozwijając jednocześnie swoją pasję. Przykładowe blogi, które odniosły sukces można zobaczyć tutaj.
Nie tylko mieszkania można wynajmować
Pisaliśmy już o kupnie mieszkań na wynajem, jednak aby uzyskiwać dochód pasywny przy bardzo niewielkim nakładzie pracy, wynajmować można praktycznie wszystko. Od hal magazynowych, poprzez samochody, skutery, słowem wszystko czego ludzie potrzebują. To także wymaga inwestycji, wynajmowane rzeczy trzeba najpierw kupić, jednak jeżeli zatrudnimy obsługę, naszym jedynym zadaniem będzie doglądanie interesu. Są też osoby, które kupują jakieś maszyny i stawiają je w miejscach publicznych. Koszt maszyny jest o wiele niższy niż mieszkania na wynajem, a jak przekonują osoby z forów internetowych, zarobki mogą być porównywalne. Tutaj również jest szerokie pole do popisu. Mogą to być automaty z napojami, słodyczami, ale też do czyszczenia tapicerki, czy nawet ze świeżym mlekiem. Niektórzy inwestują wręcz w całe automatyczne myjnie samochodowe, jednak wymaga to większych inwestycji i nakładów na serwis i doglądanie urządzeń. Jeżeli mamy ziemię, również możemy na tym zarabiać pasywnie. Za samo postawienie na niej billboardu, możemy uzyskać kilkaset złotych miesięcznie. Jeżeli mamy szczęście, że ktoś będzie chciał na niej postawić co innego, np. wiatrak do wytwarzania prądu, zarobki będą wielokrotnie wyższe.
Im większa obietnica zysku pasywnego, tym większa ostrożność
Drugą po mieszkania, chociaż przynoszącą zwykle mniejsze zyski metodą generowania dochodu pasywnego są wszelkiego rodzaju inwestycje w instrumenty finansowe. Na rynku mamy całą gamę funduszy inwestycyjnych, lokat, czy papierów wartościowych. Fundusze inwestycyjne przynoszą większe dochody niż lokaty bankowe, które po obniżkach stóp procentowych nie są już tak atrakcyjne, jednak są obarczone pewnym ryzykiem. Powierzamy bankowi nasze pieniądze nie tylko po to, aby ten je przetrzymywał, lecz nimi obracał. Aby zarobić sensowne pieniądze na lokacie, trzeba zdeponować naprawdę duże środki, w przypadku funduszu, dużo mniejsze. Jednak jak to z obracaniem pieniędzmi bywa, nawet jeżeli robią to bankowi eksperci, którzy podobnie jak my chcą być na plusie, to można niestety zakończyć rok z mniejszą sumą niż się wpłaciło.
Oczywiście ryzyko też można stopniować. Są fundusze bardziej i mniej agresywne, jedne inwestują np. w nieruchomości, które są bezpieczniejsze, inne na giełdzie. Jeżeli się uda, zarobimy dużo więcej, ale większe jest też ryzyko strat. Jednak pojawiają się oferty, które obiecują znacznie wyższy procent, niż jakikolwiek bankowy fundusz inwestycyjny. Niestety, ale często są to piramidy finansowe, których założeniem jest, że prędzej czy później upadną, a zyski osiągną wyłącznie ich właściciele. Najgłośniejszą tego typu sprawą był w Polsce przypadek Amber Gold. Pewien ekspert pytany o tę sprawę powiedział, że gdy widzi obietnicę takich zysków, jakie obiecywała ta firma to „już mu się nawet nie zapala czerwone światełko, pojawia się szlaban”. Tutaj również sprawdza się znana od wieków zasada, że nie ma w tym względzie cudów.
Piramida finansowa polega na tym, że zarabia nie na obracaniu powierzonych środków, ale na wpłatach nowych klientów, a więc obiecany procent dla klientów, którzy wypłacają pieniądze pokrywany jest nie z zarobków firmy wynikających ze sprawnego obracania pieniędzmi, ale z wpłat nowych członków. Nietrudno się domyślić, że gdy przychodzących klientów zaczyna brakować, nie ma jak zapłacić klientom obecnym i wszystko upada. Amber Gold to nie jedyna tego typu sprawa, co rusz w mediach pojawiają się informacje o nowych oszukanych, oczywiście nie tylko w Polsce. Taki sposób „zarabiania” wybrali sobie oszuści na całym świecie z Bernardem Madoffem w USA na czele. Jego ofiarami były osoby z pierwszych stron gazet. Oczywiście w różnych krajach jest różna kontrola nad tego typu działaniami, jednak warto dokładnie sprawdzić daną firmę, korzystać z tych zaufanych, a nawet dowiedzieć się co o danej inicjatywie sądzi nadzór finansowy w danym kraju.
Im większy dochód pasywny, tym większe ryzyko
Jeżeli ma się biznesowego „nosa”, można zarobić dzięki akcjom. Na dwa sposoby. Jak to zwykle bywa, sposób bezpieczniejszy wymaga większych nakładów i przynosi mniejsze zyski, a sposób bardziej ryzykowny odwrotnie. Pierwszy jest zarezerwowany raczej dla ludzi, którzy już zarobili znaczną sumę. Mogą oni stać się udziałowcami jakiejś firmy z prawem do otrzymywania dywidendy. Rokrocznie walne zgromadzenia akcjonariuszy określają, ile z zysków przeznaczyć na rozwój, a ile wypłacić udziałowcom.
Dywidenda to właśnie otrzymany procent od zysków danego przedsiębiorca, jest on tym większy im więcej mamy w nim udziałów. Oczywiście nie jest to stuprocentowo pewna forma uzyskiwania dochodu pasywnego, bo spółka może zbankrutować. Jeżeli ktoś ma w sobie żyłkę hazardzisty i wiedzę o świecie finansów, może zacząć grać na giełdzie. Czyli również kupować udziały w firmach, jednak nie z myślą o uczestniczeniu w ich zyskach, ale licząc na to, że akcje podrożeją i korzystnie je sprzedać. Jednak przy tej formie dochodu pasywnego, tak naprawdę trzeba dużo robić, bo śledzenie notowań, informacji z rynku, ciągłe transakcje kupna i sprzedaży zajmują czas. Można na podobnej zasadzie “grać” na rynkach walut, dla takich osób powstał Forex, ale jak dowodzą badania, zdecydowana większość na tym traci. Dla całkowitych ryzykantów można zaproponować obracanie walutami wirtualnymi, np. Bitcoinami. Tutaj zyski mogą być wielokrotnie wyższe niż na tradycyjnej giełdzie, dochodzić do tysiąca procent, także można zarobić naprawdę duże pieniądze, nie robiąc de facto nic. Należy się jednak liczyć, że bańka spekulacyjna może pęknąć w każdym momencie, dlatego inwestowanie w to np. całych życiowych oszczędności, nie wydaje się najlepszym pomysłem.
Nic już nie muszę robić, a nadal osiągam dochody...
Bardzo dobrym i stosunkowo bezpiecznym sposobem na uzyskiwanie dochodu pasywnego jest zautomatyzowanie swojego biznesu lub zatrudnienie kogoś zaufanego, kto go poprowadzi. Ryzyko jest takie samo jak przy innych biznesach, a nie trzeba nic robić, swoje działania ograniczając do okresowego doglądania interesu i sprawdzania, czy wszystko idzie tak jak powinno. Zautomatyzować można wiele firm działających jako strona internetowa (np. sprzedającą kursy online). Wtedy wystarczy wszystko dzieje się samo albo wystarczy wynająć administratora i można liczyć zyski. Jeżeli ktoś interesuje się np. tworzeniem stron, tutaj można poczytać rady, jakich udziela osoba zajmująca się zawodowo programowaniem. Tak naprawdę wiele firm nie potrzebuje udziału właściciela, żeby sprawnie działać, podstawą są kompetentni i zaufani pracownicy (przede wszystkim na szczeblach kierowniczych), którym zwykle zależy, aby ich miejsce pracy istniało nadal.
Czy wierzyć w MLM?
Ostatnią a zarazem chyba najczęściej reklamowaną obietnicą zarabiania po jakimś czasie za nic jest MLM, czyli multi-level marketing. Jest to metoda nie tylko najczęściej spotykana, ale też najbardziej kontrowersyjna, ma swoich zadeklarowanych zwolenników, którzy twierdzą, że ich życie dzięki niej się odmieniło, ale też przeciwników, którzy uważają, że to zwykła „ściema”. Wiele portali z ogłoszeniami o pracę zakazuje publikowania ofert podobnego rodzaju. W skrócie polega to na tym, że najpierw ktoś zarabia na tobie, ale ty musisz znaleźć sobie ludzi, na których sam zarobisz (pasywnie). Ludzie ci z kolei pracują na ciebie, ale też szukają tych, którzy będą pracować na nich. W ten sposób tworzą się szczeble hierarchii, gdzie najwięcej zarabiają ci wyżej postawieni, którzy mają pod sobą najwięcej osób. Jak twierdzą ogłoszeniodawcy z czasem nie musisz robić nic, bo cały twój dochód będzie generowany pasywnie przez ludzi pod tobą. Jak można przeczytać na blogach, aby do tego doszło, trzeba włożyć naprawdę dużo pracy. Skąd się biorą te pieniądze? Otóż zwykle polega to na tym, że się coś sprzedaje, np. kosmetyki. Jak coś sprzedasz, jakiś procent idzie do ciebie, a jakiś do „tych wyżej”. Jeżeli ty zwerbujesz sprzedawców, to z kolei część ich zarobku będzie zasilała twoje konto itd.
Na “pierwszy milion” trzeba jednak zapracować?
Jeżeli mamy świetny pomysł na biznes lub nasza marka jest znana, można też spróbować sił jako franczyzodawca. Polega to na użyczaniu nazwy firmy innym, mniejszym przedsiębiorcom na jakichś warunkach, na przykład wymagając zaopatrywania się u siebie. Chyba najbardziej znanym symbolem tego typu działalności jest McDonald’s. Jak widać sposobów jest wiele, ale praktycznie każdy wymaga jakichś wcześniejszych nakładów pracy i pieniędzy, słowem wkładu własnego albo jest ryzykowny. Wychodzi na to, że jednak przysłowiowy “pierwszy milion”, trzeba najpierw zarobić o własnych siłach, a dopiero później można cieszyć się z uzyskiwania dochodu pasywnego, który pozwoli nam na rezygnację z pracy na etacie.
Sprawdź też:
Powiązane Posty
Konta bankowe online - który bank jest dla Ciebie najlepszy?
Analizujemy konta bankowe online i pomagamy Ci znaleźć te najlepsze.…Czytaj więcej
Jak nie oszaleć w te święta, czyli 10 pomysłów na tanie prezenty.
Szukasz jedynego w swoim rodzaju, niedrogiego prezentu świątecznego? Pomożemy Ci go znaleźć.…Czytaj więcej
Jak poradzić sobie ze stresem i finansami podczas pandemii Covid-19?
Poznaj sposooby na walkę ze stresem podczas pandemii Covid-19.…Czytaj więcej
Jak wydawać mniej w UK? Kilka prostych trików
Jak wydawać mniej w UK? Oto 10 trików, dzięki którym w łatwy sposób podreperujesz swoje finanse, i przekonasz się, że oszczędzanie na w UK nie musi być wcale trudne.…Czytaj więcej
Ta strona i powiązane narzędzia korzystają z plików cookies, które są niezbędne do działania strony i wymagane do realizacji celów określonych w zakładce Polityka Cookie. Klikając “akceptuję” zgadzasz się na wykorzystanie cookies Akceptuję